Disclaimer 1: As an exception, this article (book review) will be published only in Polish. Why so? The book in question is (AFAIK) only available in Polish, it also focuses on local (Polish) market specifics - there's little point in pretending that many non-Polish speakers will be interested.
Disclaimer 2: I originally intended to post the review on Goodreads (as I always do), but GR has a huge problem with adding books that are not published by a major publisher, especially the non-English ones. The adding process is manual, through the community of curators (volunteers) - and unfortunately it works badly. In fact, "it works" might be an exaggeration... So here we are, on my blog instead.
"Startupowcy" to świeża (z samej końcówki września 2023) książka opisująca najciekawsze polskie startupy - do słowa "najciekawsze" jeszcze w tej recenzji wrócimy. Została napisana wspólnie przez Krzysztofa Domaradzkiego (dziennikarz polskiego Forbesa, ale również autor kilku książek czysto rozrywkowych) i Artura Kurasińskiego (znanego m.in. z serii baaardzo dobrych komiksów edukacyjnych dla dzieci - osobiście podpisuję się tu pod rekomendacją, jako ojciec 11-latki, która te komiksy wręcz "wciągała").
Co ciekawe, książka nie jest dostępna normalnie w księgarniach, nie stoi za nią żadne duże wydawnictwo - panowie autorzy wykorzystali doświadczenie Artura z Edukomiksu i książkę wydali w self-publishingu, drukując ją w Imkerze. Jakościowo (jeśli chodzi o fizyczną prezentację książki) dobrze się to broni - Imker nie po raz pierwszy pokazuje, że dowozi. Ale my tu nie o tym ...
Wróćmy może do tego o czym jest książka - czyli do "najciekawszych polskich startupów". Nie będę wnikał w kryteria wyboru (autorzy krótko je omawiają - nie ma tu kontrowersji), ale rezultat jest pozytywny - gdybym sam miał spreparować taką listę (a trochę ze startupami w PL współpracuję, więc jako-takie rozeznanie mam), to w bardzo wielu miejscach by się ona pokrywała. Na liście mamy zatem takie nazwy jak: DocPlanner, Brainly, Packhelp, Booksy, ICEYE czy Ramp. Jest ogień. Zatem tu kciuk zdecydowanie do góry.
Ale książka to nie tylko omówienie firmy po firmie (vel produktu po produkcie) - pomiędzy rozdziałami poświęconymi konkretnym startupom znajdziemy krótkie interludia, w formie wywiadów z osobami z branży (głównie VC, ale nie tylko). I tu pojawił się pierwszy zgrzyt - o ile niektóre są naprawdę ciekawe (ale to już raczej przy końcu książki), to część tych rozmów sprawia wrażenie treści sponsorowanych - "word salad" w celach czysto promocyjnych. Ja rozumiem, że autorzy chcieli trochę dorobić, ale szanujmy czytelnika, który jednak trochę za książkę zapłacił (więcej niż średnio kosztuje podobnie wydana pozycja w księgarni ...).
OK, te międzyrozdziałowe wtręty to jednak nie jest clue książki, więc może przejdźmy do "mięcha". Nie, nie będę omawiał "Startupowców" rozdział po rozdziale - napiszę po prostu zbiorczo co mi się podobało, a co nie.
Plusy dodatnie
Książkę dobrze (płynnie) się czyta - czuć, że pisana była przez praktyka/praktyków, którzy na co dzień piszą bardzo dużo; aczkolwiek trzeba przyznać, że styl jest bardzo specyficzny (do tego wrócę, ale ... w minusach).
Rozdziały nie są oparte wyłącznie o przeprowadzone interview z founderami - pewien research dookoła został również zrobiony i nie mówię tu wyłącznie o sięgnięciu do Crunchbase'a, ale również pozyskaniu komentarzy osób z danym startupem współpracujących (obecnie/w przeszłości) - czasami ilość tych opinii robi wrażenie (ale już nie sama "głębokość" ...).
Rzadko, ale jednak, pojawiają się rozdziałach wątki "odbrązawiające" (przykład: S.Batory), mówiące np. o tym że pewne aspekty współpracy bywają trudne, albo takie a nie inne błędy zostały popełnione w przeszłości. Takie fragmenty bardzo dodają autentyczności i głębi książce - wbrew powszechnym mitom, nawet jednorożce nie sr... tęczą.
Dwa czy trzy razy zaskoczyło mnie, że founderzy danego startupu bardzo otwarcie mówili o bieżących wyzwaniach (np. bardzo poważnym wpływie Gen AI na ich branże) - najlepsze przykłady to Brainly i chyba Codility; szczerze mówiąc zakładałem, że będą chcieli ominąc te "inconvenient details", a tu proszę - miła niespodzianka. Kudosy za to.
Merytorycznie nie ma dramatu - raz znalazłem zdanie od którego dostałem skrętu kiszek (coś o Open Source, co sugerowało że autor wie że dzwonią, ale nie w którym kościele) - poza tym wielkiego bulwersu nie uświadczyłem.
Plusy ujemne
Największy minus to "słodko-pierdzący" charakter książki - autorzy "łykają" praktycznie wszystko co powiedziano im w wywiadach, nie zadając niewygodnych pytań i malując lukrowane laurki - czasami jest to wręcz niesmaczne i szczerze mówiąc zabiera dużo wartości książce. Porównajcie sobie rozdział o Infermedice i wywiad z Piotrem Orzechowskim (CEO Infermedici) zrobiony przez Michała Sadowskiego na jego podcaście - to są dwie totalnie różne rozmowy, przy czym ta podcastowa jest o 3 klasy lepsza, bardziej "życiowa" i więcej z niej można wyciągnąć wniosków. I to wcale nie jest tak, że Piotr informacjami nie chciał się dzielić i trzeba je było z niego "wyciągać" - to po prostu kwestia zadawania odpowiednich pytań (tylko tyle i aż tyle). Ja mam wrażenie, że interviewowani founderzy umierali z nudów, gdy słyszeli pytania od autorów "Startupowców".
Drugi mocny minus (prawie na równi z tym pierwszym) to "Forbesowy" styl rozdziałów. No ja wiem, że gdy bierzemy dziennikarza z Forbesa do pisania książki, to raczej nie powinniśmy oczekiwać Wired ani Cosmopolitana, ale osobiście tego stylu nie trawię ... To nie jest dziennikarstwo, to jest opłacony marketing - oślizgły, wazeliniarski, płytki. No i najsmutniejsze jest to, że ci founderzy niesłusznie na tym cierpią - bo oni osobiście i ich biznesy świetnie same się bronią: nie trzeba uciekać się do sformułowań rodem z bullshit bingo i weasel wording, żeby w fajny sposób ukazać ich (niebanalne przecież!) historie.
Trzeci poważny minus: piszesz książkę o pozytywnych outlierach, firmach które zrobiły sukces większy niż inne, ale w sumie ... nie wnikasz w szczegóły i piszesz trochę o niczym: początki, trochę o szukaniu PMF (Product-Market Fit), kilka głównych etapów rozwoju, plany na przyszłość - ale wszystko na wysokim poziomie ogólności i takie mocno ... niepraktyczne, prawie plotkarskie. Jak cholernie mi tu brakowało entrepreneurskiego wjazdu z futryną np. w produkt: konkurencja, jakie warianty, gdzie jest "unique value prop" (ale for real, nie na poziomie PR-owego sloganu), co jest unikalnego w business modelu (i skąd taki a nie inny pomysł), jak szukano odp. pricingu, jak testowano hipotezy odnośnie rynku, na co szły pieniądze z kolejnych rund finansowania, jak podejmowano decyzje na czym się skoncentrować (a co poświęcić), jaka była rola samej technologii - robiła różnicę, czy spowalniała?
Przecież to byłyby fascynujące historie dla KAŻDEJ z omawianych firm - a tak mamy rozdział o ICEYE, firmie tak ciekawej, że z marszu mam 50 pytań ukutych tylko pod nich, ale co ja się w sumie z tego rozdziału dowiedziałem? No właśnie ...
Trochę się znęcam, true, ale już sobie daję nam wstrzymanie - jeszcze tylko jeden punkt (mniejszego kalibru). Otóż zbyt długie przebywanie w community startupowym (zwłaszcza jego części VC) prowadzi do pewnych skrzywień rzeczywistości ;> Zmienia się optyka na pewne kwestie - najlepszy przykład to definicja sukcesu. Niestety niektórzy bezkrytycznie przyjmują za sukces domknięcie kolejnych (im większych tym lepiej) rund finansowania. Jest w tym szaleństwie pewna metoda (bo nie jest łatwo pozyskać kapitał, zwłaszcza w 2023 roku), ale ... ja nie wiem czy dalsze rozwadnianie udziałów w swojej spółce to jednak najważniejszy "rodzaj" sukcesu. No i trochę tak jest w tej książce - za mało jest skupiania się na sukcesach związanych ze wzrostem lub (o zgrozo!) rentownością, a za dużo ślinienia się do kolenych rund ... Szczegół, ale jednak irytuje.
Do brzegu
Miała być krótka recenzja, a ... wyszło jak zwykle :)
Wypada podsumować odpowiedzią na kluczowe pytanie: czy polecam tę książki, a może z perspektywy czasu żałuję jej zakupu? Niestety, trudno mi na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Jeśli nie znacie omawianych startupów, to naprawdę warto zapoznać się z ich historiami - są one nietuzinkowe i stoją za nimi niebanalne osoby, warte Waszej uwagi. Niestety, sama książka już tak dobra nie jest, autorzy nie wykorzystali potencjału, a może po prostu chcieli "na siłę" zwiększyć zasięgi, czyniąc ją bardziej zrozumiałą również dla osób, które o świecie startupów, technologii, Internetu wiedzą bardzo mało.
No i wyszło mocno średnio - tak na 2.5-2.7 gwiazdek (w skali do 5-ciu).
P.S. Jeśli ktoś namiętnie czyta Forbesa i podoba mu się ten styl artykułów, spokojnie może dodać 0.7 gwiazdki ;P
P.S.S. Jeśli kogoś ta recenzja zachęciła do przeczytania "Startupowców", to książkę można zamówić tu: https://startupowcy.com.pl/
P.S.S.S. Inne moje recenzje znajdziecie (póki co) na profilu Goodreads: https://www.goodreads.com/user/show/11116469-sebastian-gebski